bendun.cc

Spooktober 🎃

, przeczytasz w 5 minut

Październik, miesiąc strachu, horroru i grozy!

W tym roku postanowiłam, że powinnam celebrować przez maksymalizację wskaźnika grozy - stosunku rzeczy groźnych jakie widziałam w tym miesiącu do zwykłych. I udało się - kończę miesiąc z niewiele większym niż 1, co oznacza, że widziałam więcej mrocznych produkcji (15) niż zwyczajnych (8). Listę wszystkiego co widziałam, wraz z krótką recenzją znajdziesz w moim pamiętniku recenzenckim.

S Scream 2 Rivervale Ready or Not
A Agatha All Along Fear Street: 1666 Fear Street: 1978 Fear Street: 1994 Blade
B Monster High Monster High 2 Monster High: Boo York, Boo York Monster High: Scaris, City of Frights
C Monster High: Why Do Ghouls Fall in Love? The Purge
D Pretty Little Liars

Głównymi motywami tego miesiąca są dwie serie - trylogia Fear Street oraz franczyza Monster High. Początkowo chciałam bardziej doświadczyć grozy w szerokim kontekście: klasyków horrorów, filmów o zombie, potworach, kosmicznym horrorze. Ostatecznie nie udało mi się obejrzeć nawet wszystkiego co planowałam - szczególnie brakuje mi na liście filmów i serialów co widziałam egzorcyzmów (Constantine), potworów (klasyczne Godzille) i nawiedzonych domów (The Haunting of Hill House). Pozostaje przygotować się lepiej na kolejny rok!

Trylogia Fear Street

W 2021 w okresie 1 (!) miesiąca Netflix wydał trylogię 3 slasherów, opowiadającą jedną historię rozszczepioną na 4 rozdziały - dziejące się kolejno w 1994, 1978, 1666 i ponownie w 1994. Seria sprawia wrażenie wysokobudżetowego (i bardzo dobrego) serialu podzielonego na 3 filmy. Forma bliższa serialowej dodaje poczucia spójności, a przeskakiwanie przez lata podbudowuje finałowy „odcinek”.

Pierwszy film rozpoczyna jako kolejne Riverdale, powoli zmieniając się w kompetentny slasher. Z ekranu bije miłość do horrorów, z inspiracjami wziętymi prosto z klasyków (niektórych z nich miałam już przyjemność obejrzeć jak Scream). Film jest wizualną ucztą, świetną jako punkt wstępu dla slasherów (z pominięciem jednej sceny, o której na szczęście zostałam ostrzeżona).

Drugi film wydaje się być elementem innej serii, luźno powiązanej z trylogią. Pozwala sobie na zbudowanie postaci i otoczenia, dając tym samym solidną podbudowę do późniejszego slasherowego piekła (w którym zaskakująco nie ma dyskryminacji, każda postać na ekranie może zginąć). Wydaje się jeszcze mocniej iść w pełen miłości pastisz, używając nawiązań horrorowych tak mocno wyrytych w kulturze, że laicy jak ja mogą bez problemu się odnaleźć i poczuć nostalgię (także dzięki fenomenalnej ścieżce dźwiękowej). Moim ulubionym elementem historii jest to jak doprowadzony do absurdu podział klasowy pomiędzy Shadyside, a Sunnyvale jest - dzieci z Sunnyvale wydają się pożądać krwii Shadyside (co jest też ładną podbudową do 3 części).

Plot twist trzeciego filmu jest tak dobry, że retroaktywnie czyni dwa poprzednie filmy dużo lepszymi (zachęcam by pominąć ten paragraf przez spojlery). Pierwsza część trzeciego filmu, dziejąca się w 1666, zmienia wydźwięk całej trylogii - z typowego horrorowego układu złej wiedźmy przechodzimy w literaturę feministyczną, w której strach przed emancypacją kobiet i chciwość jest podstawą dla zbudowania opresyjnej struktury kapitalistycznej Sunnyvale (dosłownie) żywiącej się krwią i potem Shadyside. Czyni to zarówno dość ubogą narrację o podziale klasowym poprzedniego filmu, jak i zachowanie bohaterów i kontekst pierwszego filmu pełniejszymi i w pełni uzasadnia potrzebę rozbicia tej historii na 4 części (w ramach 3 filmów).

Finałowa część, będąca drugą połową 3 filmu jest ukoronowaniem całości. Wraz z powrotem do lat 90 z pierwszego filmu, mamy też powrót do formuły z nastawieniem na „horror akcji”. Jak pierwsza część trzeciego filmu zbudowała samodzielnie niesamowity kontekst dla całej trylogii, tak druga służy konluzji, zarówno pod względem historii jak i budowanego oczekiwania na dobrą slasherową jatkę.

Rivervale

Im dalej w sezonach Riverdale, tym bardziej twórcom brakowało pomysłów, a sezony wydawały się coraz bardziej rozdarte. Z początkiem 6 sezonu mogliśmy jednak zaobserwować coś niezwykłego - pozwolenie Riverdale na rozwinięcie skrzydeł i eksplorowanie absurdu, który od dawna był istotą serialu było przejawem czystego geniuszu.

Na tyle doceniam to co się tam wydarzyło, że wolę nie spojlerować za mocno - zaskoczenie wydarzeniami Rivervale było dla mnie niesamowitym doświadczeniem i nie chcę nikomu go odbierać.

Jak do pozostałych późniejszych fragmentów ostanich sezonów raczej już nie będę powracać (może poza odcinkami zorientowanymi na Cheryl), tak Rivervale jest idealnym zwartym segmentem, który pozwala doznać szaleństwa późnego Riverdale w kontrolowanym środowisku.

Monster High

Monster High był przez długi czas brakującym puzzlem w mojej znajomości franczyz, w których marketing laleczek prowadzi do powstania liderów produkcji kultury. Zaznajomiona przez ostatnie lata z Barbie, Ever After High, a w dzieciństwie z Lego, Winx i My Little Pony nie pozostało mi nic innego niż wziąć się za oglądanie. W momencie gdy Barbie i Winx mają w sobie silnego ducha dawnych czasów, Monster High zaskakuje świeżością, szczególnie w zorientowanych bardziej na nastolatków 2 filmach aktorskich jakie miałam przyjemność zobaczyć.

Film „Monster High” (2022) jest zaktualizowaną wersją „Następców” (2015), a przez to lepiej spełniającą swoją rolę. To co w Następcach mogło być zawarte wyłącznie między wierszami, w „Monster High” jest wyrażone wprost. Z tym pojawia się moja ulubiona postać, Frankie. W obu filmach postać pomiędzy wędrująca pomiędzy pierwszym, a drugim planem, za każdym razem jednak kradnąc twoją uwagę w pełni. W przeciwieństwie do oryginalnych animacji, czuć jej krótki czas życia (16 dni), co prowadzi do ogromnego niezrozumienia społecznego dając duże pole do utożsamienia się - zarówno dla osób niebinarnych jak i neuroatypowych.

Dłuższa forma filmu aktorskiego pozwala nie tylko na głębsze zdefiniowanie głównych postaci, ale też i postaci pobocznych. Poprzednie animacje pełnometrażowe, jak i regularne krótkie odcinki pierwszego sezonu cierpią na tym jak mało charakteryzacji dostają bohaterki. Starsze animacje oddają doświadczenie zabawy z lalkami, w której bohaterki, jak i ich udział zależy od tego jaką historię dana sesja zabawy chce opowiedzieć. To co dostajemy jako widzki to pewne poczucie historii, wskazówki jak mogą nasze laleczki się zachowywać, kim są i czym się mogą interesować. Kreślone na tyle lekko by nie wykluczyć potencjalnych scenariuszy zabawy, definiowane prez to w co się aktualnie bawimy, a nie to kim postacie są.

Patrząc na poprzednie serie jestem pod wrażeniem kierunku jaki obrała seria (patrząc przez pryzmat filmów, nie wiem jak wygląda sytuacja w serialu animowanym) i chciałabym by inne franczyzy mogłyby nawet nie tyle dorosnąć, co też pójść na przód i wykorzystać swoją kulturową dominację do kreaowania czegoś więcej (tak, patrzę na ciebie Winx Club z nudno zapowiadającym się rebootem 3D serii animowanej i odtwórczym Fate jako rebootem live action).